Jak nie pokochałem winyli...

Wszelkie tematy związane z płytami winylowymi
ODPOWIEDZ
maciek89
Posty: 49
Rejestracja: 07 sty 2024, 15:55

Jak nie pokochałem winyli...

#1

Post autor: maciek89 »

No więc tak - AKAI AP-100C, kolumny Canon LE500, wzmacniacz Pioneer SA750. Kupione z polecenia (i od) forumowiczów. Na początek miało w zupełności wystarczyć. Do tego kilkanaście zakupionych albumów, bo czegoś słuchać trzeba. Idea była taka, żeby w końcu dogłębnie wkręcić się w jazz, słuchać albumów zamiast playlist na streamingach, a poza tym, wiadomo - jazz na gramofonie smakuje inaczej. A że horyzonty mam szersze niż jeden gatunek, postanowiłem nie ograniczać się tylko do jazzu, kupując też współcześnie wydawane albumy. No więc wydałem 1300 zł na sprzęt, prawie drugie tyle na kilkanaście albumów. Minęły dwa tygodnie, a wraz z nimi minęła też pierwsza ekscytacja i efekt wow. Refleksja na dzień dzisiejszy jest taka, że chyba nie warto było. Bo wydałem obiektywnie sporo pieniędzy, dostając w zamian stosunkowo niewiele - większość albumów brzmi po prostu w porządku, za to nadspodziewanie wiele brzmi fatalnie. Najsmutniejszym przykładem jest album "Primieses" Pharoah Sanders & Floating Points - rzecz, której słuchałem wielokrotnie na Spotify, a która w wersji winylowej brzmi okropnie (non stop trzaski, zniekształcenia partii symfonicznych). To samo z albumem Bon Ivera "Bon Iver" - wybitny album, który w wersji winylowej brzmi jak nagrany kiepskiej jakości dyktafonem. Oba albumy to w sumie wydatek kilkuset złotych...Do tego aalogiczne wpadki z Cohenem czy Marleyem. Tak, czytałem opinie na discogs. Problem w tym, że nie ma tam jednogłosu - jedni piszą, że ich egzemplarz jest bez zarzutu, drudzy coś przeciwnego. I na bazie moich dotychczasowych zakupów stwierdzam ewidentną prawidłowość, że kupowanie winyli to typowe kupowanie kota w worku. Nieważne czy kupuję nowy album czy używany, na dobrą sprawę nigdy nie mam gwarancji jakości. Pomijając oczywiście wydania audiofilskie, na które mnie nie stać i których kupowania sensu nie widzę, biorąc pod uwagę mój sprzęt. Podsumowując - czuję się mocno zniechęcony i mam poczucie wyrzucenia w błoto sporej sumy pieniędzy. A cały ten wywód jest po to, żeby jednak spróbować odzyskać nadzieję:) Muzyka zawsze była ważną częścią mojego życia i liczyłem na to, że przygoda z winylami wzniesie ją na wyższy poziom, ale póki co jest głównie irytacja i frustracja. Może ktoś z was miał podobne doświadczenia na początku - jeśli tak, chętnie wysłucham jakiejś dobrej nowiny, która pozwoli mi odzyskać nadzieję:)
marianoaitaliano
Posty: 126
Rejestracja: 13 sty 2023, 14:15
Gramofon: Toshiba SR-255
Lokalizacja: UK

Re: Jak nie pokochałem winyli...

#2

Post autor: marianoaitaliano »

Powiem tak - ja startowałem z mocnego low-endu, dosłownie od walizeczki z dyskontu i kilku płyt o mocno nieznanym stanie i szczerze mówiąc to nigdy nie zakładałem że muzyka z winyli będzie brzmiała idealnie, wręcz przeciwnie - traktuje te wszystkie mankamenty o których piszesz jako część klimatu i otoczki związanej z ich słuchaniem. Zresztą pozostaje kwestia co to jest odsłuch idealny, zwłaszcza w muzyce w której liczy się coś więcej niż śpiewanie popowego refrenu razem z wokalistą, piszesz o muzyce jazzowej a tam liczy się każdy dźwięk i sposób jego zapisu i późniejszego odtworzenia :)

Po kilku latach w winylach wydaje mi się że nie bez powodu jak wchodziły pierwsze odtwarzacze płyt CD, to tak wielu ludzi pozbywało się swoich kolekcji na analogowych nośnikach, bo zwyczajnie łatwiej ustawić i zgrać sprzęt żeby brzmiał dobrze. Jako że nie jesteśmy raczej na forum audiofilskim (chociaż pewnie część z was mają setupy wartości kawalerki w średnim mieście) pozwolę sobię na dygresję że z pewnymi mankamentami tego nośnika trzeba się pogodzić bo jest za dużo zmiennych które mają wpływ na dźwięk z winyla, chociażby z doświadczenia: ekranowanie kabli, stan igły i wkładki, naładowanie statyczne płyty winylowej, jej ogólny stan i jakość wytłoczenia czy nawet jakość wykonania sprzętu bo ta potrafi się diametralnie różnić, toteż wydaje mi że jak ktoś szuka ideału to znacznie, ale to znacznie łatwiej będzie z zapisem cyfrowym, zwłaszcza jak masz bardzo wyczulony słuch. Może warto rozważyć pójście w płyty CD i pliki w bezstratnych formatach typu FLAC/WAV?

Ja oczywiście pozostaję wierny winylom z powodów czysto sentymentalnych, lubię różne starocie, intersuje się retro elektroniką, dochodzi element kolekcjonowania, sortowania, układania, baza danych z określonymi ramami (zabrzmiało jak typowy Asperger :D) ale wydaje mi się muzyka nieco nowsza, powiedzmy od lat 90 w górę pewnie by mi niezbyt ''smakowała'' na czarnym krążku :)
Ostatnio zmieniony 23 sty 2024, 23:38 przez marianoaitaliano, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Renia239
Posty: 196
Rejestracja: 01 cze 2020, 01:57
Gramofon: Technics 1210 M5G
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jak nie pokochałem winyli...

#3

Post autor: Renia239 »

No niestety zabawa w winyle jest droga u mnie bardzo długo dominowała płyta CD, gramofon był cały czas równolegle ale powiedzmy grał nie lepiej niż źródło cyfrowe ze względu na cenę płyt analogowych długo koncentrowałem się się na CD zresztą zawsze miałem dobry napęd i daca wszystko się zmieniło nagle gdy zainwestowałem w dobrej klasy pream gramofonowy (tak mi się wydaje, ze dobrej klasy :D ) i od tego momentu CD jest całkowicie odstawione używam tylko sypialni.Po zakupupie preampa to zupełna miazga dźwięku z CD i tak zostałem wiernym klientem sprzedawców winyli. Popełniłem z chytrości błąd nie inwestując odpowiedni dużo w tor analogowy (racjonalizowałem sobie , przecież nie wydam 5k zł na preamp do gramofonu), także wszystko w swoim czasie, na szczęście kupowałem cały czas płyty analogowe więc pewien stan kolekcji już posiadałem przed nawróceniem się, moja rada zostaw płyty analogowe na późniejszy okres dojrzewania do tego formatu przydadza się, ja bawie się w audio hobby od bardzo dawna wiec jak się nie ma grubego porfela to się składa to co czego lubi się słuchać bo to w tym jest najważniejsze.
Technics Sl1210 m5g- Denon Dl103 R , Lehmann BC SE2,Creek 50A, Dali Helicon 300mk2
Technics Sl1000c - Denon Dl103, Graham Fanfare, Musical Fidelity M6 si, Triangle Antal EZ
Awatar użytkownika
darkman
Posty: 15256
Rejestracja: 02 paź 2015, 09:23
Gramofon: Cielęcina 2.01
Lokalizacja: Topanga Corral
Kontakt:

Re: Jak nie pokochałem winyli...

#4

Post autor: darkman »

maciek89 pisze:
23 sty 2024, 22:55
chętnie wysłucham jakiejś dobrej nowiny, która pozwoli mi odzyskać nadzieję:)
Jeśli przyrostek '89 jest nieprzypadkowy, to jesteś już dość ukształtowanym człowiekiem, zatem daj sobie czas. co nagle to po diable.
Trochę się interesuję jazzem od jakiegoś czasu, tak coś koło >50 lat i różnie bywało. miewałem okresy zwątpienia. Jednak nigdy w muzykę jako taką lecz właśnie w dostępność materiału.
Teraz to prawdę mówiąc łatwizna. Wybór jest ogromny, co oczywiście przekłada się na skalę niedoinformowania i w istocie mozna się pogubić w tych wydaniach. By było dobre, trzeba sporo samozaparcia w szukaniu wiedzy, czego winszuję Tobie.
sprzęt służy do słuchania i tyle. Obecnie masz na czym, to skup się na muzyce.
Zrób sobie przerwę w słuchani kabli czy innych tam gadgetów audio, bo to tylko gadgety.
Awatar użytkownika
Frey
Posty: 503
Rejestracja: 30 gru 2017, 16:13
Gramofon: Dual 604
Lokalizacja: Bytom

Re: Jak nie pokochałem winyli...

#5

Post autor: Frey »

maciek89 pisze:
23 sty 2024, 22:55
Bo wydałem obiektywnie sporo pieniędzy, dostając w zamian stosunkowo niewiele
Raczej subiektywnie ;) Obiektywnie wg mnie, czyli subiektywnie to niewiele i akurat w tym torze to cudów w brzmieniu nie można oczekiwać. Niemniej jednak idąc dalej:
maciek89 pisze:
23 sty 2024, 22:55
Najsmutniejszym przykładem jest album "Primieses" Pharoah Sanders & Floating Points - rzecz, której słuchałem wielokrotnie na Spotify, a która w wersji winylowej brzmi okropnie (non stop trzaski, zniekształcenia partii symfonicznych). To samo z albumem Bon Ivera "Bon Iver" - wybitny album, który w wersji winylowej brzmi jak nagrany kiepskiej jakości dyktafonem.
Jesteś pewien, że nie masz problemu z ustawieniem wkładki, nacisku, antiskatingu, itd.? Igła nowa?
Albumy mogą być wydane lepiej lub gorzej ale jak masz "non stop trzaski" na nowej płycie to nie szukałbym winy w jakości wydania.

PS. Rozumiem, że masz inny tor do Spotify i gra dużo lepiej pomijając powyższy problem?
Dual 604 by Olsza || Dual M20E || Buphono by Wydra
Raspberry Pi 4B || Audiolab 6000CDT || SMSL DO200 MKII
Atoll PR200/AM100 Signature || Infinity RS 6000A by Martynka
Sennhesier HD 6XX || B&W PX7 S2 || Sennheiser Momentum M2
Awatar użytkownika
Piterski
Posty: 1216
Rejestracja: 17 lip 2015, 23:48
Gramofon: Pioneer PL70LII
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jak nie pokochałem winyli...

#6

Post autor: Piterski »

maciek89 pisze:
23 sty 2024, 22:55
stwierdzam ewidentną prawidłowość, że kupowanie winyli to typowe kupowanie kota w worku. Nieważne czy kupuję nowy album czy używany, na dobrą sprawę nigdy nie mam gwarancji jakości.
Tu nie sposób się z tobą nie zgodzić, dlatego na aukcjach wolę kupić płytę już rozpakowaną, jak stwierdzam że jej stan jest lichy to zwracam. Nowe tylko w sklepie np. jpc. Jeśli płyta ma skopane tłoczenie można zareklamować i zwrócić.

Sprzęt też ma znaczenie. Przymierzałem się przed laty do zakupu wkładki i słuchałem kilku moich płyt na wkładce Dynavector DV10 i stwerdziłem oj kiepsko z tymi płytami. Kolega puścił mi je następnie na DV20 (do takiej się przymierzałem) i płyty zagrały dużo lepiej, czyściej z mniejszą ilością trzasków. Zakładam ze jako używane były "katowane" jakimś elipytkiem lub nawet sferykiem i ostrzejszy szlif dotarł do tej nie zniszczonej części rowka płyty.

Generalnie zabawa w winyl to droga zabawa i jeśli naprawdę chce się mieć czyste granie to trzeba szukać płyt w dobrym stanie co za tym idzie droższych (to jednak nadal jest loteria) i doinwestować sprzęt do pewnego poziomu lub jednak zostać z źródłem cyfrowym.

Żebyś mógł się przekonać czy zostać z analogiem musiał byś znaleźć kogoś z przyzwoitym systemem i posłuchać tych płyt u niego.
Tor cyfrowy: Esoteric K01 - Gryphon Diablo 120.
Tor Analogowy: Phasemation PP-300 - Pioneer PL70II - RCM Sensor2.
Kolumny: Electro Voice Interface "Delta". Kable: Furutech, Hijiri - Harmonix, by Melepeta, Yarbo 1100.
Awatar użytkownika
tuczi77
Posty: 1675
Rejestracja: 26 paź 2017, 15:16
Gramofon: Kenwood KD-7010
Lokalizacja: Wrocław

Re: Jak nie pokochałem winyli...

#7

Post autor: tuczi77 »

maciek89 pisze:Jak nie pokochałem winyli...
Cierpienia młodego Wertera ;) Obiektywnie to jesteś na początku drogi. Zabawa w winyle nie jest tania i jak widać po Twoim przykładzie, dla kogoś, kto szuka w nich czegoś innego niż porównywanie do Spotify. Również obiektywnie rzecz biorąc - inwestując 500 PLN w sprzęt do streamingu lub w CD i 500 PLN w gramofon, to bez najmniejszego problemu można powiedzieć, że lepszą jakość uzyskasz w tej kwocie na streaminigu/CD niż na winylu.
Trzaski to nie jest niecodzienna rzecz w winylu, ale jeśli są one uporczywe i pojawiają się praktycznie bez przerwy to: a) płyta jest brudna, b) płyta jest zniszczona, c) wkładka jest słaba, d) masz w pobliżu gramofonu jakieś źródło eletrostatyki. Reasumując: jeśli w winylach chciałbyś odnaleźć klinicznie czyste, krystalicznie przejrzyste brzmienie, to naprawdę pozostań przy Spotify, bo wydasz nawet 10k na tor winylowy, myjki, płyty, a i tak nie będziesz do końca zadowolony, a frustracja będzie się tylko pogłębiać.
Kenwood KD-7010 | Goldring 1042 | Schiit Mani | Kenwood KA-801 | Canton GLE 100
maciek89
Posty: 49
Rejestracja: 07 sty 2024, 15:55

Re: Jak nie pokochałem winyli...

#8

Post autor: maciek89 »

Renia239 pisze:
23 sty 2024, 23:36
Po zakupupie preampa to zupełna miazga dźwięku z CD i tak zostałem wiernym klientem sprzedawców winyli.
O jakiej kwocie +/- mówimy?
Frey pisze:
24 sty 2024, 08:40
Jesteś pewien, że nie masz problemu z ustawieniem wkładki, nacisku, antiskatingu, itd.?
Nie doszukiwałbym się winy w sprzęcie. Mam albumy które grają bardzo ładnie i taka jakość za tę cenę sprzętu jak najbardziej mi odpowiada.

tuczi77 pisze:
24 sty 2024, 09:26
Reasumując: jeśli w winylach chciałbyś odnaleźć klinicznie czyste, krystalicznie przejrzyste brzmienie, to naprawdę pozostań przy Spotify, bo wydasz nawet 10k na tor winylowy, myjki, płyty, a i tak nie będziesz do końca zadowolony, a frustracja będzie się tylko pogłębiać.
Nie mam obsesji na punkcie "krystalicznie czystego brzmienia" - delikatne trzaski czy szumy też są ok, ma to swój urok i w ogóle mi nie przeszkadza. Irytacja wynika z faktu, że na kilkanaście kupionych albumów kilka jest naprawdę beznadziejnej jakości. Są w sieci podobne komentarze o tych konkretnych wydaniach, niestety trafiłem na nie już po fakcie.
Awatar użytkownika
amrowek
Posty: 7684
Rejestracja: 21 maja 2015, 09:04
Lokalizacja: mazowsze płd-zach 40 km od stolicy - Żyrardów

Re: Jak nie pokochałem winyli...

#9

Post autor: amrowek »

maciek89 pisze:
23 sty 2024, 22:55
No więc tak
Do winyli trza dorosnąć ...i albo jest ok albo do dupy, jak ze wszystkim
Nie ma się co zniechęcać ...po prostu nie warto. Zamiast pionka było na początek lucka L210 . A płyty to też trzeba myć i czyścić i igłe też czasami wytrzepać z kurzu.
Reasumując nie ma co się zniechęcać...zawsze można jeszcze dokupić CD i odtwarzacz CD i ... dalej gonić królika :D . Bo to nie jest tak , ze się go złapało :lol:

Najbardziej czego nie lubię w winylach to ich mycie, czasami wyjmuję się nową płytę a ta cała w talku czy innym koksie , albo i przyklejona d koperty i trza rwać. No cóż, jedne płyty są dobre inne gorsze tak jak i pliki i CD ...ot i cała filozofia
Ostatnio zmieniony 24 sty 2024, 11:33 przez amrowek, łącznie zmieniany 2 razy.
W DALSZYM CIĄGU AKTUALNA i AKTYWNA zrzutka na pomoc ludności cywilnej i wojsku na Ukrainie
https://zrzutka.pl/dtrf9x
Awatar użytkownika
zelazny
Posty: 4616
Rejestracja: 16 sie 2011, 21:00

Re: Jak nie pokochałem winyli...

#10

Post autor: zelazny »

Napiszę tak: przykro mi, że buble zniechęciły cię do winyli. Szkoda, że nie dałeś sobie szansy na zakosztowanie tych lepszych wydań...
Ostatnio zmieniony 24 sty 2024, 14:40 przez zelazny, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Wojtek
Administrator
Posty: 41728
Rejestracja: 02 lut 2009, 02:59
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Jak nie pokochałem winyli...

#11

Post autor: Wojtek »

Można się łatwo zrazić do winyli kupując głównie nowe tańsze wydawnictwa.
Ja nadal kupuję głównie używki i nadal nie płaczę :D
Tubylcza wredota, tudzież insza kanalia
http://www.winyl.net/viewtopic.php?f=6&t=6268
Awatar użytkownika
Renia239
Posty: 196
Rejestracja: 01 cze 2020, 01:57
Gramofon: Technics 1210 M5G
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jak nie pokochałem winyli...

#12

Post autor: Renia239 »

maciek89 pisze:
24 sty 2024, 11:23
O jakiej kwocie +/- mówimy?
U mnie tor analogowy to jakieś 14 k zł, z resztą cyfrowy też koło tego może ciut więcej.
Ostatnio zmieniony 24 sty 2024, 11:59 przez Renia239, łącznie zmieniany 3 razy.
Technics Sl1210 m5g- Denon Dl103 R , Lehmann BC SE2,Creek 50A, Dali Helicon 300mk2
Technics Sl1000c - Denon Dl103, Graham Fanfare, Musical Fidelity M6 si, Triangle Antal EZ
Awatar użytkownika
Wojtek
Administrator
Posty: 41728
Rejestracja: 02 lut 2009, 02:59
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Jak nie pokochałem winyli...

#13

Post autor: Wojtek »

Kolega chyba był ciekaw ile kosztował lepszy preamp :D
Tubylcza wredota, tudzież insza kanalia
http://www.winyl.net/viewtopic.php?f=6&t=6268
Awatar użytkownika
Renia239
Posty: 196
Rejestracja: 01 cze 2020, 01:57
Gramofon: Technics 1210 M5G
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jak nie pokochałem winyli...

#14

Post autor: Renia239 »

Wojtek pisze:
24 sty 2024, 11:55
Kolega chyba był ciekaw ile kosztował lepszy preamp :D
Jedyne 4,5 k zł.
Technics Sl1210 m5g- Denon Dl103 R , Lehmann BC SE2,Creek 50A, Dali Helicon 300mk2
Technics Sl1000c - Denon Dl103, Graham Fanfare, Musical Fidelity M6 si, Triangle Antal EZ
maciek89
Posty: 49
Rejestracja: 07 sty 2024, 15:55

Re: Jak nie pokochałem winyli...

#15

Post autor: maciek89 »

Wojtek pisze:
24 sty 2024, 11:51
Można się łatwo zrazić do winyli kupując głównie nowe tańsze wydawnictwa.
Ja nadal kupuję głównie używki i nadal nie płaczę :D
Dokładnie na tym się wyłożyłem.
ODPOWIEDZ