Ależ widzę, tylko wolę jak je komentuje kabaret Dudek, Kobuszewski, czy inni klasycy. To kwestia pewnego smaku czy gustu. I absolutnie, "wady narodowe" mnie nie bolą, bo nie utożsamiam się z nimi. Nie zazdroszczę sąsiadowi "passata", ciesze się jak kolega dostanie podwyżkę, owszem głupota innych mnie irytuje, ale rozmówca naprawdę musi się przyłożyć, żeby usłyszeć ode mnie przykre słowa.
A i nie pijam alkoholu w ilościach "statystycznych"...